Są takie książki, których nie wyobrażamy sobie w innej szacie graficznej niż ta, z którą zetknęliśmy się w dzieciństwie. Dobrze znane obrazy przywołują wspomnienia tak żywe i piękne, że nie mamy potrzeby eksperymentowania z nowymi wizjami innych twórców. Skoro ponad pół wieku temu Hanna Czajkowska nadała kształt dzieciom z Bullerbyn, a Jan Marcin Szancer Ambrożemu Kleksowi i jego dwudziestu czterem uczniom i obydwoje zrobili to po mistrzowsku, po co szukać nowych rozwiązań? Dla wielu dużym zaskoczeniem były nowe wydania obydwu powieści, które ukazały się nakładem Naszej Księgarni odpowiednio w 2016 i 2017 roku. Kolorowe, wesołe ilustracje Magdaleny Kozieł-Nowak do Dzieci z Bullerbyn oraz nieco przydymione, tajemnicze obrazy Marianny Sztymy do Pana Kleksa w zbiorczym tomie Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie stanęły w szranki z bezbłędnymi pracami dawnych mistrzów i udowodniły, że w ilustracji nowe nie musi być wrogiem klasycznego. Niedawno na półkę z Brzechwą trafiło kolejne wydanie (po Szancerze i Sztymie) Akademii pana Kleksa z przepięknymi ilustracjami Doroty Prończuk, które jest moim faworytem w dzisiejszym zestawieniu. Dlaczego? Zaraz się dowiecie.
Książki, które od lat figurują na liście lektur szkolnych, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem wydawców. Wiadomo, że trafią do bibliotek i wielu domów, dlatego wiele wydawnictw ma je w swojej ofercie, a ilustratorzy prześcigają się w tworzeniu nowych opraw graficznych w myśl zasady „dla każdego coś miłego”. Niestety często popularność tekstu nie idzie w parze z dbałością o jego wydanie, czego smutnym dowodem są liczne koszmarki z kiczowatymi ilustracjami, tekstami obfitującymi w chochliki drukarskie i złej jakości oprawy. Akademia pana Kleksa, która trzyma się mocno niezależnie od zawirowań związanych z nowym kanonem lektur obowiązkowych, doczekała się wielu ładnych i jeszcze większej liczby wydań tandetnych. Niektórym lekturom nie pomoże nawet najpiękniejsza szata graficzna, ale w przypadku Akademii pana Kleksa, która po ponad 70 latach od pierwszego wydania nadal bawi i zajmuje młodych czytelników, warto wziąć pod uwagę również to, jak książka się prezentuje.
Jako pierwsza pojawiła się w naszym domu Akademia pana Kleksa z ilustracjami Jana Marcina Szancera Oficyny Wydawniczej G&P w miękkiej oprawie z 1999 roku. Mam duży sentyment do tego wydania, ale książka bardziej przypomina broszurę niż edytorski popis elegancji. Z wielkim napięciem czekałam na trzytomowe wydanie wszystkich przygód pana Kleksa Naszej Księgarni z ilustracjami Marianny Sztymy i nie zawiodłam się. Duży format, twarda oprawa pasująca do pozostałych tomów Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie i bardzo oryginalne, nieoczywiste, czasem nieco melancholijne ilustracje Marianny Sztymy złożyły się na przepiękną, luksusową całość. To dzięki temu wydaniu po raz pierwszy przeczytałam Podróże pana Kleksa i Tryumf pana Kleksa, a moje córki poznały dalsze losy pana Kleksa na długo, zanim (nie) będą czytać go w szkole. Akademia pana Kleksa wydawnictwa Wilga ukazała się w marcu 2018 w ramach serii wydawniczej z Niezapominajką, która przypomina starsze tytuły w zazwyczaj nowych, bardzo udanych oprawach graficznych (m. in. Szelmostwa lisa Witalisa i Pan Soczewka w puszczy Jana Brzechwy, Króla Maciusia Pierwszego Janusza Korczaka czy Proszę słonia Ludwika Jerzego Kerna). Czym różni się od dwóch pozostałych wydań i dlaczego jest najlepsza?
Akademia pana Kleksa Wilgi jest świetnie wydana: oprawa szyto-klejona w twardej okładce z wybiórczym lakierem, poręczny format nieco większy od szkolnego zeszytu, białe, grube, matowe kartki i wygodny stopień pisma (wyraźnie większy niż w przypadku wydania Naszej Księgarni). Jednak jej największym plusem są przepiękne, bajkowe ilustracje Doroty Prończuk, z której nazwiskiem zetknęłam się po raz pierwszy, ale już wróżę jej pasmo sukcesów. Internet podpowiada, że Dorota Prończuk zilustrowała wiele książek Izy Skabek o Gabie (wyd. Spotart), ale wydaje się, że dopiero w Akademii pana Kleksa pokazała cały swój warsztat, niezwykłą wyobraźnię i pomysłowość. Jej ilustracje są kolorowe, miękkie i pełne zaskakujących szczegółów. Kiedy po raz pierwszy wzięłam zilustrowaną przez nią Akademię pana Kleksa do rąk, przekartkowałam ją wspólnie z córką dwa razy z rzędu, żeby nacieszyć oczy pięknymi obrazami. Dorota Prończuk oddała klimat powieści tak wiernie, że córka nie miała żadnych wątpliwości, co przedstawia dana scena, ale jednocześnie nie przytłoczyła własną wizją. Bardzo, bardzo lubię ilustracje Jana Marcina Szancera, cenię subtelny styl Marianny Sztymy, ale w wypadku pana Kleksa stawiam na Dorotę Prończuk i jednotomowe, bardzo wygodne, eleganckie wydanie Wilgi. I tylko jedno mnie dziwi – że cena okładkowa wynosi tylko 29,99 zł.
Spot reklamowy książki
TYTUŁ: Akademia pana Kleksa
TEKST: Jan Brzechwa
ILUSTRACJE: Dorota Prończuk
LICZBA STRON: 151
OPRAWA: twarda
FORMAT: 19 × 24 cm
WIEK: 5+
WYDAWNICTWO: Wilga
ROK WYDANIA: 2018
Wygląda pięknie! Choć kupując ostatnio “Dzieci z Bullerbyn” postawiłam na klasykę, idąc za własnym sentymentem i możliwością odtworzenia choćby pierwiastka tamtej dziecięcej fascynacji 😉 bezcenna przyjemność dzięki posiadaniu własnych dzieci 🙂 Tak z “Akademią Pana Kleksa” na pewno zakup rozważę w kierunku wydawnictwa Wilga.
Pozdrawiam!
Dziękuję za tę recenzję. Mam wydanie Szancera, ale teraz chciałam kupić nowsze wydanie dla moich dzieci i kierując się samymi okładkami trudno coś wybrać w internecie, a w stacjonarnych księgarniach nie zawsze jest duży wybór. Uważam, że ilustracje ogromnie wpływają na odbiór książki i warto wydać kilka złotych więcej, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że nasze dziecko polubi czytanie.
Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną zaletę tego wydania – tytuł zapisany zgodnie z zasadami polskiej ortografii. Słowo “pan” w tytule powinno być małą literą.
Dziękuję za recenzję. Jestem właśnie na etapie wyboru wydania. Chyba jednak zdecyduję się na Szancera. Ta nowa wersja ma ładne kolory, ale same rysunki wydają mi się potwornie brzydkie – szczególnie ludzie. A co do Bullerbyn, to tylko Ilon Wikland 🙂 nasza rodzima wersja nigdy mi się nie podobała, oryginał jest idealny.