15 września 2018 r. odbyła się premiera Poznańskiego Szlaku Legend dla Dzieci, czyli trasy kulturowej, która wiedzie przez ulice i place miasta związane z poznańskimi legendami. O książce towarzyszącej projektowi, czyli Koziołkach, rurach i czarcich ogonach Małgorzaty Swędrowskiej (tekst) i Joanny Bartosik (ilustracje) pisałam TUTAJ, a dziś zapraszam na zdjęciową relację z wydarzenia, a także konkurs, w którym można zdobyć jeden egzemplarz książki. To niepowtarzalna okazja, żeby poznać poznańskie legendy w takiej wersji, bo Koziołki, rury i czarcie ogony nie są dostępne w sprzedaży.
Zanim przejdę do konkretów, wspomnę tylko, że Poznański Szlak Legend dla Dzieci jest inicjatywą oddolną. Paweł Cieliczko, historyk i literaturoznawca, zgłosił swój projekt „Poznańskie legendy – szlak kulturowy” do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego, który zajmuje się zagospodarowaniem części publicznych pieniędzy. Jego pomysł został pozytywnie zaopiniowany przez urzędników, a później zwyciężył w głosowaniu mieszkańców Poznania. Realizacją projektu zajęło się Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT, dostosowując go do potrzeb rodzin z dziećmi i ostatecznie nadało mu kształt Poznańskiego Szlaku Legend dla Dzieci.
Pamiętajcie, że szlak jest zawsze otwarty dla zwiedzających! Może wybierzecie się do Poznania w najbliższy weekend? Drużyna Dżina poleca go z całego serca.
FESTIWAL LEGEND DLA DZIECI
Podczas Festiwalu Legend dla Dzieci wzięliśmy udział w dwóch wydarzeniach: interaktywnym spektaklu muzycznym O rogalach świętomarcińskich przygotowanym przez Mozaikę i gości oraz czterech opowieściach Parparuszy z towarzyszeniem instrumentów dawnych. Obydwa spotkania odbyły się w Bramie Poznania.
Brama Poznania ICHOT (Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego) to kompleks obiektów, w których mieści się pierwsze w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa. Modernistyczny budynek główny z charakterystyczną szczeliną, przez którą widać najstarszą polską katedrę (Bazylikę Archikatedralną św. Piotra i św. Pawła), połączony jest przeszklonym łącznikiem ze zrewitalizowaną Śluzą Katedralną.





O rogalach świętomarcińskich




Opowieści Parparuszy
Nagrania legend w wykonaniu Parparuszy możecie pobrać ze strony.
Gra miejska
Spacer szlakiem poznańskich legend po Starym Mieście zajmuje mniej więcej godzinę. Ruszyliśmy spod Bramy Poznania przez most Jordana, następnie przez Chwaliszewo, z którym wiąże się nasza ulubiona legenda o szewcu, koło Rogalowego Muzeum Poznania i pomnika Koziołków, przez rynek z Ratuszem, obok kościoła św. Antoniego Padewskiego aż do Placu Wolności, gdzie na szlakowiczów i szlakowiczanki czekały nie tylko książki Koziołki, rury i czarcie ogony, ale również same autorki: Joanna Bartosik i Małgorzata Swędrowska.
KONKURS
Jeśli chcecie wygrać jeden egzemplarz Koziołków, rur i czarcich ogonów, napiszcie w komentarzu pod tym postem, jak mogłaby brzmieć legenda o powstaniu Waszych ulubionych potraw. Czekam na oryginalne pomysły w krótkiej formie (do pięciu zdań). Konkurs trwa od 20 września 2018 do 30 września 2018 do godziny 23:59. Wyniki ogłoszę w zaktualizowanym wpisie w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu.
WYNIKI
Książka Koziołki, rury i czarcie ogony trafi do rąk Andżeliki. Serdecznie gratuluję! Andżeliko, prześlij w wiadomości mailowej (dzinztomikiem@gmail.com) swoje dane do wysyłki.
Jako, że jestem rodowitą Wielkopolanką, moim ulubionym daniem są pyry z gzikiem (to oczywiste!). 🙂 Mało kto jednak wie, w jaki sposób powstała ta potrawa. Otóż według legendy, pewien znany poznański kucharz przygotowując obiad nieopatrznie zrzucił gar z gotującymi się ziemniakami wprost do naczynia, w którym powstawał twaróg. Drugą ręką zaś strącił słoiczek pieprzu, aż zakręciło mu się w nosie. Aaa psik! – kichnął głośno, lecz kuchcik nie dosłyszał, pytając: jaki gzik?? 😀
Dawno, dawno temu za siedmioma dolinami mieszkała foka Joda, w nietypowych dla siebie warunkach. W jej otoczeniu rosły pomidory, w kurniku mieszkała kura, a w studni, bardzo głęboko była zimna, czysta woda. Foka Joda z trzech składników, kóre miała w swoim otoczeniu ugotowała zupę, którą nazwała pomidorową. Od tego czasu wielu ludzi zaczęło ją jeść,jednak każdy z nich dodawał do niej coś od siebie i tym sposobem powstało jej wiele odmian.
Na brzegu Rusałki, rosną piękne drzewa,
niejeden tam ptaszek swe historie śpiewa,
Mają tam swe domki – kryjówki wspaniałe,
Elfiki – Marcinki, bardzo, bardzo małe.
Lepią pyszne uszka, pierożki gotują,
przepyszne potrawy dla świata szykują.
Pieką też wyborne Marcińskie Rogale,
dzielą się z biednymi tym smakiem – wspaniale.
Dzielą się z swym dobrem – to przecież popłaca,
dobro okazane jak bumerang wraca.
Kiedy słonko zajaśniało
I ziemie nieco ogrzało,
Wyrosła z grządki kapusta,
Która każdy wciąż obrażał, że to łeb pusta.
A kapusta nieśmiała,
Czasami czerwieniła się cała,
Nie chciała być więcej pusta,
Ruszyła, wiec w świat kapusta.
Szukała w niejednej małej wiosce,
Szukała kogoś kto chce,
Napełnić ją odpowiednim nadzieniem,
Żeby została smacznym jedzeniem.
Oj, nie była to łatwa sprawa,
Zaskoczyła się, że taka z tym zabawa;
Wiele przeszła miast i miejscowości
Sporo osób zapraszało ją w gości
Lecz mimo wielu już prób
Sądziła, że daremny to trud.
W całej tej podróży
Towarzyszył jej ptak nieduży
Gołębiem pocztowym zwany
Dobrze jej już znanym;
Pomagał jej ptaszek jak tylko mógł:
Wodę w dziobku nosił-prawdziwy to trud,
Dzięki niemu kapusta nie uschła,
A wręcz pięknie rosła i puchła.
Zawędrowała kapusta razu pewnego
Do domku małego,
Gdzie mateczka ze swą dziatwą
Pracę miała niełatwą:
Od rana sprzątanie i zamiatanie,
Maluchom książek czytanie.
I kiedy nasza bohaterka przybyła
Mama mięso mieliła,
Co by na kotlety było
Lecz nagle coś się zmieniło.
Na kapustę patrzy gospodyni
-Możeś jest kuzynką dyni!?-
Nieco się ośmieliła
I odpowiedzieć odważyła
-Jam kapusta,
Wszyscy mi powtarzają, że moja głowa pusta,
Tak mi smutno na tym świecie
Ehh zresztą sami wiecie…-
Chwile gospodyni pomyślała
I już nowy pomysł miała.
Zaproponowała bohaterce naszej,
Że włoży do niej kaszę,
Z mięsem wymiesza dokładnie
Trochę doda przypraw jak popadnie.
Kiedy wszystkie składniki połączyła
Do dużej szklanej misy je włożyła
W piecyku zapiekła
Dzieciom na sam widok ślinka ciekła.
Na cześć gołębia,
Którego matka dzieci poznała
Nazwę daniu temu nadała.
Chyba wszyscy je ze smakiem jecie
Bo GOŁĄBKI są przepyszne przecież!!!
Pozdrawiam:))