W każdej rodzinie znajdzie się przynajmniej jedna osoba, której talent kulinarny wykracza poza standardy. Osoba, która nie potrzebuje książki kucharskiej, by wyczarować pyszności – po prostu czaruje, korzystając z zasłyszanych przepisów, pamięci zapachowej i niespotykanej intuicji. Zwykle jest to babcia lub mama coraz chętniej zastępowane w kuchni przez mężczyzn i dzieci (wszak świat zdążył już usłyszeć i o kilkulatkach przyrządzających dania, o których 50% gotujących nawet nie śniło!). A jeśli powiem Wam, że talent kulinarny może mieć zwierzę? Nie uwierzycie, prawda? A jeśli dodam, że to cały zwierzęcy gang? Panie i Panowie, Mesdames et Messieurs, oto Pięć sprytnych kun.
Mieszkańcy ulicy Kameliowej od kilku tygodni żyją w stresie z powodu panoszących się w okolicach kun. Drapieżniki przegryzają im w samochodach kable wysokiego napięcia i inne przewody.
— Grasują od miesiąca (…)
— Codziennie schodzę do auta i zastanawiam się, czy odpali. (…)
— Te zwierzaki to istna plaga! (…)
Tak o kunach opowiadają redaktorowi Dziennika Popołudniowego sfrustrowani mieszkańcy warszawskich Bielan, rozżaleni po kolejnym ataku władających dzielnicą gryzoni. Lokatorzy domów z okolicy Lasku Lindego mają już dosyć małych futrzaków, które notorycznie przegryzają przewody w samochodach i ostentacyjnie włamują się na posesje i wykradają jedzenie. To wersja ludzi, a jak brzmi wersja kun?
PRZEPIS NA ŻYCIE
Lasek Lindego faktycznie zamieszkany jest przez szajkę rezolutnych kun. Ich szefem jest Prot Eustachy, zerkający na współtowarzyszy ze swojego legowiska pod łopianem. Zdaje się mieć mieć nerwy ze stali i ogromny dystans do świata (również w dosłownym znaczeniu). Cieszy się zaufaniem i szacunkiem pozostałych członków bandy. Tomasz Montana to kuna rodem z Dzikiego Zachodu. Można rozpoznać go po charakterystycznym kapeluszu borsalino, zwisającym na biodrze rewolwerze i chmurze dymu z odpalanego raz po raz cygara z liści wiśni. Euzebiusz vel Ebi to małomówny, ale dużo robiący przedstawiciel szajki, kierujący się na równi rozumem i sercem. Pierwiastek żeński stanowią Pani Patrycja – Nigella Lawson lokalnej fauny i asystująca jej w kuchni i w akcjach Purchawka. Niepozorne futrzaki faktycznie wiodą prym w okolicy, ale wcale nie po to, by uprzykrzyć ludziom życie, ale po to, by docelowo je umilić (o ile ich wielki plan się powiedzie). A że lubią niebanalne i odważne rozwiązania? Cóż, widać taki mają przepis na życie.
PRZEPIS NA PRZYJAŹŃ
Dobra kuchnia to dla kun rzecz nader istotna. Do ich codziennych rytuałów należy konsumpcja specjałów Pani Patrycji, która niczym kuchenny MacGyver potrafi z niczego wyczarować pięciogwiazdkowe danie. Tak się cudownie składa, że po sąsiedzku mieszka więcej osób lubujących się w kulinariach. Pierwsza z nich to Eliza Przechodzień – z pozoru zwyczajna bizneswoman wielce szanująca zwierzęta, rodzinne tradycje oraz własną prywatność. Dom obok zamieszkuje nieco ciapowaty pan Bartłomiej, szanowany krytyk kulinarny, który kocha zwierzęta, ciasteczka imbirowe, herbatę Lapsang Souchong i… panią Elizę Przechodzień. Pewnego dnia pan Bartłomiej już szykuje się, by zdradzić sąsiadce swoje uczucia, kiedy ni stąd ni zowąd pojawia się tajemniczy osobnik z wąsem i w portugalskim obuwiu. To Tadeusz Kręcichwost, amator oleandrów, całkowite przeciwieństwo pana Bartłomieja. Podstępny, fałszywy i zdeterminowany, by zrealizować swój niecny plan. Tylko czy kunom uda się w porę zwęszyć, co Kręcichwost kręci?
A tego już nie zdradzę, żeby nie odbierać Wam radości z lektury. Choć Pięć sprytnych kun jest książką dedykowaną dzieciom, warto po nią sięgnąć będąc… dużo starszym dzieckiem. Znajdziecie w niej wszystko, co powinien mieć dobry kryminał: bohaterów z krwi i kości, sekrety warte miliony, prawdziwe czarne charaktery, a nawet obcięte palce! Nie brakuje też wątków romantycznych, przykładów determinacji w realizacji planów i marzeń oraz prawdziwej przyjaźni. Tę ostatnią wartość kuny zdają się stawiać na pierwszym miejscu (chyba na równi z dobrą kuchnią). Choć różnią się od siebie charakterami i niejednokrotnie mają inne zdanie na różne kwestie, zawsze trzymają się razem i wspierają w trudnych chwilach. Są dla siebie nawzajem opieKUNAMI. Liczne walory książki zostały docenione przez krytyków, bo Pięć sprytnych kun otrzymało nominację Polskiej Sekcji IBBY do tytułu Książka Roku 2016.
PRZEPIS ZRYMOWANY
Jak już wspomniałam, bielańskie kuny dbają nie tylko o relacje, ale i o jakość spożywanych potraw, pieczołowicie komponowanych przez Panią Patrycję. Ta serwuje przyjaciołom prawdziwe przysmaki, jednocześnie cały czas szukając inspiracji do ulepszania swoich receptur. Sześć ulubionych kunich dań (i jedna specjalność Kręcichwosta) zostało ujętych w książce w nietypowej, bo rymowanej formie. Autorka poświęciła mnóstwo uwagi na wymyślenie wpadających w ucho rymowanek kulinarnych, dzięki którym akcja samoistnie spowalnia, a uwaga czytelnika rozprasza się na myśl o efekcie końcowym każdej z receptur. A brzmią one wyjątkowo oryginalnie i smacznie:
Najlepszy sernik na świecie
Zupa cukiniowa z sekretnym składnikiem
Purchawkowe placuszki z kwiatów mleczy
Konfitura mirabelkowa pani Elizy
Sałatka, za którą każda kuna odda swój ogon
Pomidorowy krem z trybulą lub bazylią – bez oleandra
Paluszki czarownicy pieczone przez Kręcichwosta
Zastanawiacie się, skąd pomysły na tak oryginalne receptury? Otóż autorka przez kilka lat pracowała jako redaktorka miesięcznika „Kuchnia”, a prywatnie uwielbia gotować. Placuszki z kwiatów mleczy przyrządza dla domowników – podobno smakiem przypominają placuszki z kwiatami cukinii – paluszki, nie nie, palce lizać!
PRZEPIS NA SUKCES
Autorką Pięciu sprytnych kun jest Justyna Bednarek, z wykształcenia romanistka i tłumaczka, dziennikarka i pisarka z wyboru. Jako autorka książek dla dzieci zadebiutowała w 2004 roku serią wierszowanych bajek o Lenku wydanych przez wydawnictwo Skrzat. Jednak rozpoznawalność i rozgłos zyskała jedenaście lat później, kiedy nakładem wydawnictwa Poradnia K ukazały się Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek. Książka o czterech prawych i sześciu lewych zbuntowanych skarpetkach zdobyła tytuł Najlepszej Książki Roku 2015 w konkursie Przecinek i Kropka oraz otrzymała Nagrodę Literacką Miasta Stołecznego Warszawy w kategorii literatury dziecięcej. Autorem ilustracji do pierwszego i drugiego tomu perypetii skarpetek oraz Pięciu sprytnych kun jest jedna i ta sama osoba – Daniel de Latour. Okazuje się, że wybór ilustratora (podobnie jak bohaterów i motywu przewodniego książki) nie był przypadkowy. Justyna Bednarek zna twórczość Daniela de Latoura od czasów licealnych, dlatego już na etapie tworzenia Skarpetek (a potem i Kun) wyobrażała sobie obrazy stworzone przez dobrego znajomego. I słusznie!

Charakterystyczny, komiksowy i pełen humoru styl Daniela de Latoura pasuje do historii kun idealnie. Postaci, które stworzył są niebanalnym odzwierciedleniem opisów autorki, a ich mimika zdradza więcej niż potok słów. Na uwagę zasługują zarówno ilustracje na pełnych rozkładówkach (wyklejki, rymowane przepisy, scena z Tomaszem Montaną mknącym na klapie od studzienki), jak i miniaturowe desenie, zastępujące tradycyjny podział tekstu na rozdziały (tych w Kunach brak). Urzeka także sama okładka, która, jeśli przyjrzeć jej się dokładnie, pokazuje, kto i co ma zamiar w książce zgotować.

Pięć sprytnych kun to smakowity kąsek, tak pod względem literackim, jak i wizualnym. Książkę wydrukowano na kremowym, lekko chropowatym papierze, dzięki czemu ilustracje ogląda się jak małe dzieła sztuki, a użyty wybiórczo lakier na obu okładkach sprawia, że tego tytułu zwyczajnie nie da się nie zauważyć. Gdyby ktoś nagle wymyślił, że książkom można przyznawać gwiazdki Michelin, kryminał Justyny Bednarek zdobyłby maksymalną liczbę trzech luksusowych gwiazdek. Posmakujcie koniecznie!
TYTUŁ: „Pięć sprytnych kun”
TEKST: Justyna Bednarek
ILUSTRACJE: Daniel de Latour
LICZBA STRON: 136
OPRAWA: twarda
FORMAT: 17 × 24 cm
WIEK: 6+
WYDAWNICTWO: Poradnia K