Eliksir młodości czy zamiana ról to bardzo popularne i chętnie wykorzystywane przez pisarzy motywy. Potrzeba jednak nie lada pomysłowości czy warsztatu, żeby literacki samograj nie zabrzmiał jak dziesiątki innych historii. Nuda jest równie dużym przewinieniem jak grafomaństwo, dlatego zawsze mam wysokie wymagania w stosunku do autorów, którzy sięgają po ograne tematy. Bo skoro można pisać o tylu różnych rzeczach, trzeba mieć naprawdę dobry powód, żeby brać na tapet banał. Jak wyszła z tego starcia Czternasta złota rybka Jennifer L. Holm – popłynęła brzuchem do góry czy w górę rzeki?

Było już późno, kiedy wzięłam do ręki Czternastą złotą rybkę. Właśnie skończyłam czytać inną powieść i chciałam tylko rzucić okiem na pierwszy rozdział książki, która wyróżniała się na tle innych okładek mocnym turkusem. Zanim się obejrzałam, dochodziła druga w nocy, a ja dotarłam do ostatniej strony. Historia napisania przez Jennifer L. Holm wciągnęła mnie tak bardzo, że wbrew zdrowemu rozsądkowi zarwałam kolejną noc przez książkę. Historyjkę dla starszych dzieci, gwoli ścisłości.

Gdyby przeniesiono Czternastą złotą rybkę na duży ekran, w pierwszej, retrospektywnej scenie zobaczylibyśmy, jak kilkuletnia Ellie i inne dzieci z jej grupy dostają od przedszkolnej wychowawczyni złote rybki. Głos z offu, należący do głównej bohaterki w wieku 11 lat, opowiadałby, że złote rybki miały ich nauczyć, czym jest cykl życia. W kolejnych ujęciach bylibyśmy świadkami, jak mama Ellie w tajemnicy przed córką przez całe lata zastępowała martwe zwierzęta kolejnymi egzemplarzami. Oficjalny pogrzeb trzynastej złotej rybki w muszli klozetowej zakończył rodzinną maskaradę, a Ellie zrozumiała, że nic nie trwa wiecznie.

Życie toczy się dalej, czy się tego chce, czy nie. Przyjaźnie, które miały trwać wiecznie, rozpadają się w proch na szkolnych korytarzach, nieformalne związki przeradzają się w trwałe relacje, a postęp technologiczny zmienia oblicze świata – krótko mówiąc, dżin nie daje się z powrotem wepchnąć do butelki. Ellie bardzo dobrze to rozumie, mimo że ma tak niewiele lat. Z kolei jej dziadek, znany naukowiec z fanklubem w Finlandii, nie może się pogodzić z upływem czasu i na każdym kroku podkreśla, że wolałby umrzeć niż się zestarzeć. Kiedy któregoś dnia w domu Ellie zjawia się przemądrzały trzynastolatek w tweedowej marynarce i z charakterystycznym pierścionkiem na palcu, może to oznaczać tylko jedno: dziadkowi w końcu udało się odwrócić proces starzenia.  

Książka Jennifer L. Holm nie zaskakuje treścią, ale broni się zabawną, inteligentną pierwszoosobową narracją Ellie i filmową konstrukcją scen. Nie bez powodu wspomniałam wcześniej o ewentualnej ekranizacji, bo czytając Czternastą złotą rybkę, miałam przed oczami całe sceny rodem z filmu. Ta powieść to gotowy materiał na scenariusz dobrego filmu familijnego: z wyrazistymi (również pod względem wyglądu) postaciami, wysublimowanym humorem sytuacyjnym, a także typowo amerykańską zachętą do realizowania marzeń. Niemożliwe nie istnieje!

Czternasta złota rybka Jennifer L. Holm nie popłynęła pod prąd, ale to i tak kawał porządnej literackiej (a także translatorskiej – książkę spolszczyła Monika Gajdzińska) roboty. Jej dodatkową wartością jest ukazanie nauki jako ciekawego sposobu na życie i pasji, którą można rozwijać nie tylko w sterylnym laboratorium w oderwaniu od życia, ale wszędzie tam, gdzie sięga ludzki wzrok. Nawet jeśli miałaby to być półka w lodówce.

TYTUŁ: Czternasta złota rybka
TEKST: Jennifer L. Holm
TŁUMACZENIE: Monika Gajdzińska
LICZBA STRON: 208
OPRAWA: miękka
FORMAT: 13,5 × 20,5 cm
WIEK: 8+
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
ROK WYDANIA: 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *