— Wiesz, mamuś, dzisiaj do przedszkola przyszedł tato Kacperka i chciał go zabrać do domu. Ale Kacperek jeszcze spał, wiesz? Tato go budził i budził, i nie udało mu się go obudzić. I wiesz, co zrobił? Wziął go na ręce i zaniósł do samochodu. I dobrze, że tak zrobił, prawda? W końcu „sen to najlepszy lekarz”.

Dokładnie tymi słowami przywitała mnie niedawno Lenka, kiedy odbierałam ją z przedszkola. Nie byłoby w tej relacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie jeden drobny szczegół.


LEKARZ POTRZEBNY OD ZARAZ

„Sen to najlepszy lekarz” to cytat z pierwszych stron książki Basia i basen. Słowa te wypowiada tata głównej bohaterki (z zawodu lekarz), by wytłumaczyć dzieciom, dlaczego gorączkująca mama nie chce ani jeść (nawet kanapek z kremem czekoladowym!), ani pić, ani nawet na chwilę otworzyć oczu. Basia i jej starszy brat Janek wymyślają różne pomysły na obudzenie mamy, wykluczając od razu krzyk i skakanie po łóżku. Kolejne są łaskotki i… pocałunek. Ale nie byle jaki – całować ma tata, który niczym książę wybudzi mamę-królewnę ze snu. Tata jednak nie ulega dziecięcym pomysłom i spokojnie tłumaczy, że od pocałunku lepsze będą cisza i odpoczynek. 

– To co będziemy robić? Czekać aż się obudzi? – jęknął Janek.
– Przez sto lat? – pochwyciła Basia.
– Jeśli damy jej w spokoju pochorować, na pewno wstanie wcześniej. (…) A my w tym czasie pojedziemy na basen.

Tata zadbał o wszystko: o opiekę nad najmłodszym z trojga dzieci Frankiem, wybór basenu i logistykę. W szatni okazuje się jednak, że zapomniał spakować kąpielówek. Zamiast na opłacony basen Basia, Janek i tata ruszają więc do pobliskiego sklepu z odzieżą i akcesoriami do pływania. Zaopatrzeni w nowe kąpielówki (i dwie pary okularków) pędzą najpierw pod prysznic, a potem prosto do ogromnego basenu.

CZY JEST NA SALI LEKARZ?

Basen jest tak imponujących rozmiarów, że od samego spoglądania na budynek Basi zrobiło się dziwnie w brzuchu. To uczucie nie powstrzymuje dziewczynki od truchtania pomiędzy atrakcjami, co (całkiem przewidywalnie) kończy się upadkiem. Chwilę później lekko obolała Basia, bogatsza o nieprzemakalny plasterek i naklejkę „Dzielny pacjent”, wraca do wodnych zabaw. Pod czujnym okiem taty (oraz przy nieocenionym wsparciu deski i makaronu) dziewczynka uczy się pływać, korzysta z oferty wodnego baru, ucieka przed rekinem, w którego postać wciela się tata, i trzynastokrotnie zjeżdża na pontonie z dużej zjeżdżalni. Słowem bawi się wyśmienicie i gdyby tylko starczyło sił (i czasu), z pewnością namówiłaby tatę na kolejne godziny wodnego szaleństwa (zwłaszcza że w ferworze zabawy na zjeżdżalni kompletnie zapomnieli o wejściu do jacuzzi!). Trzeba jednak wracać do czekającej w domu śpiącej królewny. Ale czy na pewno mama-królewna będzie nadal pogrążona we śnie?

LEK NA CAŁE ZŁO

Basia i basen to kolejny tytuł kultowej serii o przygodach zwyczajnej, rezolutnej pięciolatki i jej rodziny. Tytuł, na który w upalne dni czekaliśmy z utęsknieniem, chłodząc się w ogrodowym baseniku (bo musicie wiedzieć, że Basia to jedna z ulubionych książkowych postaci Lenki). I wiecie co? Opłacało się czekać!

Jak w każdej części Basiowych perypetii autorka serwuje nam okraszoną humorem historię, w którą umiejętnie wplata rozmaite emocje wszystkich członków rodziny. (No, prawie wszystkich, bo najmłodszego – Franka jest w tej historii jak na lekarstwo). Jest przygnębienie chorobą mamy, szczera troska o jej stan zdrowia, euforia na wieść o wyjeździe na basen, podenerwowanie zmieszane z podekscytowaniem wielkością basenu. I, co najważniejsze, jest najprawdziwsze dziecięce poczucie szczęścia, którego nie jest w stanie zburzyć ani brak kąpielówek taty, ani nerwowe motyle w brzuchu, ani nawet krwawiąca ranka nad kostką. Szczęście, którego każde dziecko – małe i duże – może się od Basi uczyć. 

Zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego ten tomik jest węższy od wszystkich wcześniejszych?

LEKARKI DUSZ

Autorką książek o Basi jest Zofia Stanecka, która zawód pisarki dla dzieci wymyśliła sobie, kiedy sama była dzieckiem. Zaprzyjaźniła się wówczas z Ireną Jurgielewiczową, z którą uwielbiała prowadzić długie rozmowy. Wyniosła z nich niezwykłą ciekawość świata i wrażliwość na słowo, które wykorzystuje w codziennej pracy. Jej książki to gwarancja doskonałej polszczyzny i humoru dopasowanego do percepcji odbiorcy.

Oprócz Basi Zofia Stanecka wymyśliła między innymi Samo Dzielnego, FredkaDydka, oraz znane z serii „Czytam Sobie” postaci Trolla AlojzegoRobota Roberta. Serię tę sukcesywnie uzupełnia o kolejne tytuły, w tym Droga mocyTroja. Historia upadku miasta, Historia pewnego statku. O rejsie „Titanica”. Jest też autorką książek Świat według dziadka, Damą być, Rycerzem być oraz współautorką Bajkoterapii, czyli bajek-pomagajek dla małych i dużychSylabolatorium

Charakterystyczne, bo łączące nowoczesność i klasykę, ilustracje w Basiowej serii to sprawka Marianny Oklejak. Podobnie jak Zofia Stanecka, Marianna o ilustrowaniu książek marzyła już jako mała dziewczynka. I spełniła to marzenie! Ukończyła z wyróżnieniem Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowniach projektowania książki i ilustracji (to by wyjaśniało mnogość sukcesów w tych dziedzinach).

Marianna ma na koncie ilustracje do innego niż Basia tytułu spod pióra Zofii Stanekiej, czyli Księgi Ludensona, książek z serii „8 + 2” oraz Bum! Bum! Bum!. Jej autorska książka pt.  Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych zdobyła Nagrodę Graficznej Książki Roku 2015 polskiej sekcji IBBY. Trzy lata wcześniej ten sam tytuł przypadł zilustrowanej przez Mariannę książce Jestem miasto. Warszawa. Na jej blogu można podejrzeć te i inne, mniej znane projekty autorstwa Marianny. 

LEK BEZ RECEPTY

Jeśli Wasze dzieci jakimś cudem nie znają jeszcze Basi, to nie zwlekajcie długo z przedstawieniem ich sobie. Basia i basen spokojnie może służyć za tytuł inaugurujący dłuższą znajomość. Ale uważajcie: Basia uzależnia bardziej niż żelki i krem czekoladowy! Jak dobrze, że jest dostępna w każdej księgarni… 

TYTUŁ: „Basia i basen”
AUTOR: Zofia Stanecka
ILUSTRACJE: Marianna Oklejak
LICZBA STRON: 24
OPRAWA: twarda
FORMAT: 20,5 × 25 cm
WIEK: 3+
WYDAWNICTWO: Egmont
ROK WYDANIA: 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *