Zakupy z dziećmi to zmora wielu rodziców, bo nie wiadomo czy od feerii sklepowych barw, czy od rytmicznej muzyki dobiegającej zewsząd, czy może od jakiejś sekretnej substancji rozpylanej za pomocą klimatyzacji, ale dzieci zwykle dostają w sklepie małpiego rozumu. Biegają jak wolne elektrony, piszczą, ładują do koszyków wszystko, co wpadnie im w dłonie, i za nic mają zasady BHP, a już tym bardziej ciągłe przypominanie tych zasad przez odchodzących od zmysłów starych. Jak to dobrze, że podczas zakupów można podejść na dział książkowy i zaopatrzyć się w kilka edukacyjnych tytułów!


W naszej czteroosobowej rodzinie zakupowe wariactwo odnotowujemy sporadycznie (najczęściej wtedy, gdy jedno z rodzeństwa odczuwa spontaniczną potrzebę posiadania jakiegoś chińskiego badziewia lub słodkiej działki wypatrzonej pośród półek). Zwykle jednak młodszy bez gestu protestu zajmuje miejsce w wózku sklepowym, a czterolatka przemierza sklepowe kilometry, trzymając to wózek, to rękę jednego z rodziców. Kiedy starsza pociecha zaczyna wymyślać, co jeszcze powinniśmy kupić, przypominamy jej, że tych produktów nie ma na naszej liście. Mąż jest w tym temacie bardziej uległy; ja, póki mogę, używam argumentu pt. nie mam aż tyle pieniędzy. Działa!

LEKCJA GRATIS

Zastanawiam się, na ile zachowanie naszych dzieci ukształtowaliśmy my, rodzice, długimi rozmowami, tłumaczeniem, opowiadaniem o panujących w sklepie zwyczajach, a na ile bohaterowie czytanych przez nas książek. Niekwestionowaną liderką w tym temacie jest Basia i jej perypetie w książce Basia i pieniądze. Znacie? (jeśli nie, to koniecznie wypożyczcie z biblioteki lub kupcie i czytajcie przynajmniej raz dziennie!). Sklepowa przygoda pokazana została z perspektywy nakręconych na zakupy dzieci i sfrustrowanej brakiem sił i respektu mamy. (Jak się później okazuje do tego matczynego dwupaku dojdzie jeszcze jeden brak – portfela). Z tekstu dowiedzieć się można, co to znaczy gratis, oraz że w sprzedaży nic nie jest za darmo. Po więcej odsyłam Was do książki, bo jest to kawał dobrej lektury. 

PRZYGODA Z KOSZYKIEM

Nieco młodszym, bo już rocznym dzieciom, sklepowe przygody przybliża sympatyczny szop Kobo, który pewnego dnia, siedząc pośród stosów naczyń, zapragnął zjeść ulubiony deser lodowy. W tym celu sporządził listę niezbędnych produktów i z nią wyruszył do pobliskiego supermarketu. Uśmiechnięty od ucha do ucha Kobo rozpoczyna przygodę pełną rozmaitych perypetii i zagadek skierowanych do czytelników.

Kobo ma za zadanie wybrać, a następnie zważyć owoce widniejące na liście, a na dziale ze słodyczami musi oprzeć się silnej pokusie zakupu przecenionych żelków – w przeciwieństwie do bananów i truskawek żelki nie są niezbędne. Na dziale z pieczywem szop nie może dosięgnąć produktu z półki, dlatego uprzejmie prosi o pomoc pracownika sklepu. Niemałe wyzwanie czeka na dziale z mrożonkami, gdzie Kobo szuka lodów. Chwilę później pracownica sklepu zwraca szopowi uwagę, by zamykał za sobą zamrażarki. Czy w obliczu tylu zadań Kobo będzie pamiętał o najważniejszym – by skompletować produkty na wymarzony deser?

Kobo w supermarkecie to kolejny tytuł z serii Mój Pierwszy Komiks wydawnictwa TADAM (TUTAJ pisałyśmy o Smoczku Loczku i pierwszych trzech tytułach Adama Święckiego). Na grzbiecie widnieje cyfra 1, więc możemy śmiało wnioskować, że przygody szopa będą kontynuowane. Nikola Kucharska stworzyła postać wyrazistą, zapadającą w pamięć i znakomicie oddającą emocje. Zadbała także o odpowiednią liczbę detali, tak by zaciekawić, ale nie przytłoczyć kilkuletniego odbiorcy. Ilustracje są miłe w odbiorze i bardzo poprawne (dużo elementów rysowanych od linijki i powstałych metodą kopiuj/wklej). Gdyby nie zachowanie głównego bohatera (mimika, nurkowanie w zamrażarce w poszukiwaniu lodów), mogłoby być zbyt poprawnie, ale w tych proporcjach jest w sam raz. Na tylnej okładce znajdują się trzy grafiki do znalezienia wewnątrz książki. To świetna zachęta do dalszej zabawy. U nas wykroczyła ona daleko poza samą lekturę:

A propos zabawy, przez sympatię do ilustratorki patronat medialny nad publikacją objął blog Zabawkator, który serdecznie Wam polecam!

Wszystkie dymki w komiksie są białe, a użyty krój pisma czytelny. Ilustracje otoczone są białymi ramkami których szerokość różni się znacząco (mnie bardziej odpowiadałaby wersja z identycznym obramowaniem z każdej strony). Książeczka jest całokartonowa, dlatego śliniący się półtoraroczniak jej nie straszny. Rogi nie są zaokrąglone, więc w przypadku młodszych dzieci warto czytać wspólnie. 

KTO KOBO STWORZYŁ?

Autorami tekstu są Michał KubasNikola Kucharska, odpowiedzialna również za ilustracje. Nikola jest grafikiem, ilustratorem, projektantem i twórcą komiksów. Podobno czyta wszystko, co wpadnie jej w ręce: od etykiet kosmetyków poprzez klasykę aż do literatury współczesnej. Sukcesywnie tworzy kolejne książki czytane przez dzieci w Polsce i za granicą – Mity greckie dla dzieci w obrazkach wyd. Nasza Księgarnia ukazały się w Chinach nakładem wyd. Petroleum Industry Press. TUTAJ możecie śledzić twórczość Nikoli Kucharskiej. 

SKLEPOWY SAVOIR VIVRE

Samotne zakupy rezolutnego szopa do dla najmłodszych idealna lekcja panujących w sklepie obyczajów oraz dobrych manier obowiązujących również (a może w szczególności) podczas zakupów. Te zasady można by spisać w punktach i przypominać dzieciom przed każdą wyprawą do supermarketu. 

Punkt 12 powinien być również punktem 0, bo przed zakupami torbę należy zabrać ze sobą z domu lub z samochodu. Na tę zasadę szczególnie należy zwracać uwagę z racji wycofania ze sklepów foliowych torebek. Udanych zakupów! 

TYTUŁ: „Kobo w supermarkecie”
SCENARIUSZ: Nikola Kucharska, Michał Kubas
RYSUNEK: Nikola Kucharska
LICZBA STRON: 24
OPRAWA: książka kartonowa  
FORMAT: 15,5 × 14,5 cm
WIEK: 1+
WYDAWNICTWO: TADAM
ROK WYDANIA: 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *