Kiedy pod choinką córki znalazły drewnianego psa do ciągnięcia, od razu wiedziały, jak go nazwą. To przecież oczywiste – Londyn! Nie miały jednak na myśli miasta, w którym mieszka ich ciocia, tylko psiego bohatera z serii książek Martina Widmarka o upiornej agentce Nelly Rapp. Co prawda literacki pierwowzór jest niskim, pulchnym bassetem o biało-brązowym umaszczeniu i na dobrą sprawę z zabawką łączy go tylko fakt bycia psem (no, może jeszcze pewna opieszałość w ruchach), ale czy można lepiej wyrazić uwielbienie dla książki, niż nazywając pupilka imieniem jednej z występujących w niej postaci? Moi drodzy, poznajcie nową ulubioną bohaterkę moich (a wkrótce pewnie i Waszych) dzieci – Nelly Rapp!
MARTIN WIDMARK
Martin Widmark to jeden z najpopularniejszych współczesnych szwedzkich pisarzy, który specjalizuje się w kryminałach dla dzieci. W Polsce jego serie książek wydają Zakamarki (Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai – recenzja TU oraz Dawid i Larisa – recenzja TU), a także wydawnictwo Mamania (Nelly Rapp). Czym różnią się poszczególne cykle? O ile przygody Dawida i Larisy przeznaczone są dla dzieci 9+, bo poruszają problematykę popularnonaukową, o tyle zarówno Lasse i Maja, jak i Nelly Rapp nadają się już dla starszych przedszkolaków (6+). Różnica między tymi dwoma cyklami polega na tym, że Lasse i Maja tropią złodziei i oszustów, a Nelly mierzy się z istotami nie z tego świata.
NELLY RAPP
Kim jest Nelly Rapp? Jeszcze nie tak dawno była zwykłą uczennicą, która nudziła się na lekcjach matematyki, angielskiego czy historii, a w wolnym czasie wyprowadzała na spacer swojego leniwego psa Londyna. Jej życie zmieniło się diametralnie po niespodziewanej wizycie u dawno niewidzianego krewnego taty. Podczas proszonej kolacji, która okazała się tak nudna, jak to tylko możliwe, Nelly wymknęła się z jadalni i na własną rękę zaczęła zwiedzać zamek wuja Hannibala. Kręte schody doprowadziły ją do wieży, w której ktoś już na nią czekał.
„W naszym świecie jest pełno zagrożeń i niebezpieczeństw. My tutaj, w Upiornej Akademii, wyspecjalizowaliśmy się w zwalczaniu upiorów, potworów i duchów. Ostatnio dostajemy niepokojące raporty od naszych agentów w terenie”, wyjaśnia dziewczynce dawna nauczycielka wuja Hannibala, LENA-SLEVA. „Potrzebujemy więcej upiornych agentów”. [M. Widmark, Nelly Rapp i Upiorna Akademia, Warszawa 2016]
Ciekawość, energia i odwaga dziewczynki oraz pomysłowy plan unieszkodliwienia wampira zapewniły jej miejsce w szeregach upiornych agentów. W kolejnych tomach Nelly stawia czoło frankensteiniakowi (istocie, której brakuje połączenia między mózgiem a sercem), wilkołakom, czarownikom, duchowi i białym damom. Nelly Rapp i szamanka to już siódma część serii. Na marginesie dodam, że lekturę warto zacząć od pierwszego tomu, czyli Nelly Rapp i Upiornej Akademii, bo tam zawiązuje się akcja, ale kolejne części można czytać w dowolnej kolejności.
NELLY RAPP I SZAMANKA
W przeddzień Wigilii Nelly wybiera się ze swoim psem do miasta na świąteczne zakupy. Przypadkiem spotyka LENĘ-SLEVĘ, nauczycielkę z Upiornej Akademii, która zaprasza dziewczynkę na gorącą czekoladę. Przy kawiarnianym stoliku LENA-SLEVA opowiada o wierzeniach voodoo i z okazji nadchodzącej Gwiazdki obdarowuje Nelly egipskim amuletem. Tego samego wieczoru dziewczynka udaje się z rodzicami do nowo otwartej karaibskiej restauracji, a następnego dnia jej mama przepada bez śladu. Czy istnieje jakiś związek między zniknięciem mamy, szafą pełną woskowych laleczek i nagłym bólem kolana u taty dziewczynki? Czy Nelly uda się unieszkodliwić czarującą miss Thompson? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.
VOODOO W PIGUŁCE
W Nelly Rapp i szamance Martin Widmark pełnymi garściami czerpie ze stylistyki voodoo, serwując najmłodszym czytelnikom smakowitą lekturę doprawioną czarodziejskim napojem, woskowymi lalkami, igłami, skradzionymi duszami i zaklęciami.
Pięćdziesiąt igieł babka mi dała.
Serce me twarde jest jak skała.
Mam władzę nad męką, steruję cierpieniem,
wkrótce pięćdziesiąt dusz będzie moim mieniem.
Autor w bardzo ciekawy, prosty sposób oswaja poważne zagadnienia ze świata dorosłych, dostosowując je do możliwości percepcyjnych najmłodszych czytelników. To oczywiste, że elementy kultu voodoo zostały przedstawione w książce w sposób stereotypowy, ale przecież nie bardziej niż w innych popularnych tekstach kultury. Wiedzę ogólną dorosłego człowieka buduje się małymi kroczkami już od dzieciństwa, dlatego nawet jeśli z całej książki dziecko zapamięta, że woskowe laleczki z wbitymi igłami w jakiś sposób wiążą się z Karaibami, to chyba było warto, prawda?
CZY AUTORZY KSIĄŻEK DLA DZIECI NAPRAWDĘ MUSZĄ PISAĆ O UPIORACH?
Wielu rodziców już na sam widok okładki któregokolwiek tomu przygód Nelly Rapp może się zjeżyć. Po co mieliby straszyć dziecko wampirami, wilkołakami i duchami? Czy już naprawdę nie ma ładnych książek dla dzieci? Czytanie książek powinno przecież relaksować i wyciszać, a nie budzić lęk czy obrzydzenie – to jest jedna strona medalu. Po drugiej zaś stronie są dzieci, które albo znajdą interesujące je lektury i zostaną czytelnikami, albo będą ograniczane we własnych preferencjach, odgórnie sterowane i… nic z tego czytania nie będzie.
Dzieci lubią się bać. Jedne mniej, inne bardziej, ale historie mrożące krew w młodych żyłach towarzyszą im od zawsze, czy to pod postacią klasycznych baśni braci Grimm, podwórkowych opowieści o duchach na strychu, czy wreszcie w kreskówkach. Nawet jeśli nasze dzieci oglądają same ambitne bajki i czytają „bezpieczne” książki, nie da się ich odizolować od dziecięcej wyobraźni zbiorowej, w której jest miejsce i dla księżniczek, i rycerzy, i dla superbohaterów ratujących świat, i dla wysysających krew wampirów.
PRZEPIS NA SUKCES
Martin Widmark po mistrzowsku konstruuje „straszne historie w sam raz dla młodych czytelników” (jak głosi napis na okładce każdego tomu z serii o Nelly Rapp). W jednym z wywiadów autor przyznał, że fascynują go instrukcje składania mebli z Ikei, które w zwięzły sposób tłumaczą skomplikowane mechanizmy. W jego książkach rzeczywiście widać tę inspirację: fabuła jest prosta i przejrzysta, a liczba postaci ograniczona do minimum. Widmark unika dłużyzn i opisów, które nie wnoszą niczego do rozwoju akcji. Dzięki temu młody czytelnik nie ma prawa pogubić się w fabule.
Groza w wydaniu Widmarka jest dostosowana do dziecięcej wrażliwości i możliwości poznawczych, zresztą autor bardzo umiejętnie nią zarządza – pełne napięcia sceny przeplata fragmentami o mniejszym natężeniu emocjonalnym, czy wręcz humorystycznymi, które doskonale rozładowują napięcie. Wbrew pozorom, to są naprawdę bezpieczne lektury, a dodatkowo pomagają oswoić dziecięce lęki i „przepracować” strach.
PO PROSTU ŁADNE KSIĄŻKI
Książki z cyklu o Nelly Rapp są bardzo starannie wydane – każdy tom ma twardą oprawę, format wygodnie układa się w rękach, a tekst jest złożony przyjaznym dla początkujących czytelników krojem pisma. „Okropnie ładne” ilustracje w odcieniach czerni i szarości uzupełniają lapidarną narrację Widmarka o wiele interesujących szczegółów. Doceniam również obecność miejsca na podpis właściciela oraz umieszczenie ilustrowanego wykazu głównych bohaterów przed zasadniczym tekstem – to drobiazgi, ale warto zwracać na nie uwagę dziecka; w końcu bibliofilem nie zostaje się nagle, ot tak z dnia na dzień, z książki na książkę. A czy wspominałam, że wybiórczy lakier na okładce świeci w ciemności? Koniecznie sprawdźcie to w nocy! Jest naprawę upiornie… doskonale.
TYTUŁ: „Nelly Rapp i szamanka”
TEKST: Martin Widmark
ILUSTRACJE: Christina Alvner
LICZBA STRON: 80
OPRAWA: twarda
FORMAT: 14,5 × 20,5 cm
WIEK: 6+
WYDAWNICTWO: Mamania
ROK WYDANIA: 2017
2 thoughts on “Książka z dreszczykiem – „Nelly Rapp i szamanka” Martin Widmark”