Pierwszą rzeczą, jaką zobaczylibyście, wchodząc do pokoju moich córek, byłyby z pewnością klockowe konstrukcje zajmujące pół dywanu. Niezależnie od tego, w co się bawią dziewczynki, klocki zawsze okazują się niezbędne. Ale tylko te ulubione: drewniane i plastikowe, duże, mniejsze i te całkiem drobne, z magnesami, z literami, czyli krótko mówiąc – wszystkie. Kiedy szukałam prezentu na piąte urodziny córki, nie miałam wątpliwości, że kolejne pudełko klocków okaże się strzałem w dziesiątkę. W końcu z klockami jest jak z książkami – nigdy za dużo, prawda? I nie myliłam się. No, może tylko trochę, bo kiedy otwierałam drzwi kurierowi z przesyłką, zobaczyłam ogromne pudło, a nie pudełko. Cóż, w końcu w środku były klocki Giganty!
Po wielu rozczarowaniach plastikowymi klockami, które źle się łączyły, miały ostre brzegi i były tak delikatne, że pękały pod naporem bosej stopy, przysięgłam sobie, że jeśli chodzi o sztuczne tworzywo, pozostanę wierna duńskiej firmie. Zakup plastikowych klocków Gigantów trudno jednak nazwać skokiem w bok, bo ze względu na wielkość nie mają alternatywy. Na zdjęciach w sklepie wszystko wyglądało ładnie, gładko i solidnie, ale tak naprawdę jakość wykonania można ocenić dopiero na żywo. Brałam pod uwagę, że coś mogło pójść nie tak i otwierałam paczkę z drżeniem serca. Na szczęście odetchnęłam z ulgą, kiedy wzięłam do ręki pierwszy klocek z brzegu. Uff, po trzykroć uff! Gładki plastik, nasycona barwa i odpowiednia grubość ścianek. Pierwsze wrażenie na piątkę!
Nasz zestaw liczy 141 elementów (są jeszcze mniejsze 65-elementowe) i składa się z dwóch rodzajów klocków oraz kilku osi z kołami i zaczepów, dzięki którym można łączyć klockowe wagoniki. Większe klocki mają wymiary 19 × 9,5 × 8 cm, a mniejsze 9,5 × 9,5 × 8 cm. W przeciwieństwie do klocków Duplo czy Mega Bloks mają ażurowe piny i dodatkowe dziury pomiędzy pinami, dzięki czemu mniej ważą. To naprawdę istotne, bo w przypadku tak dużych klocków każdy odjęty gram ma znaczenie. Czy wspominałam już, że klocki w opakowaniu ważą łącznie 12 kilogramów? (Nie pytajcie, jak udało mi się je schować przed urodzinami na strychu z wyciąganą drabiną). Ta pozornie delikatna budowa w żaden sposób nie wpływa negatywnie na wytrzymałość klocków – w dolnej części można je tylko lekko ugiąć, natomiast wierzchnia część klocków jest twarda jak skała. Albo jak Duplo, jeśli wolicie porównania w ramach tej samej kategorii tematycznej. Klocki występują w pięciu intensywnych (i uniwersalnych!) kolorach: zielonym, niebieskim, żółtym, czerwonym i czarnym, natomiast kółka, osie i zaczepy są czarne. Każdy klocek ma gładkie wykończenie, zaokrąglone rogi i żadnych plastikowych zadziorów. Jeśli nie wiecie, o czym piszę, to zazdroszczę – pewnie nie mieliście do czynienia z plastikowymi klockami made in China albo słabymi klockami rodzimej produkcji. Klocki Giganty są produkowane w Polsce przez firmę BJ Plastik, która specjalizuje się w produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych dla potrzeb ogrodnictwa, domów i ogrodów. Zabawki produkowane przez BJ Plastik mają Certyfikat Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji S.A.
Najważniejszy test odbył się jednak dopiero w dziecięcym pokoju. Piskom i okrzykom radości nie było końca, ręce nie nadążały za pomysłami, a klocków okazało się… za mało! Mimo że luzem zajęły pół pokoju, dziewczyny szybko je zagospodarowały, budując wieże, ogrodzenia i krzesła dla lalek. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli już teraz napiszę, że starsza córka dostanie na swoje siódme urodziny identyczny zestaw? Tak, dokładnie taki sam 141-elementowy. Tym razem od dziadków, którzy są pod równie dużym wrażeniem Gigantów jak wnuczki.
Mimo że klocki Giganty są rekomendowane dla dzieci już od trzeciego roku życia, a ja od zawsze miałam tendencje do kupowania córkom zabawek na wyrost, tym razem nie miałam żadnych wątpliwości, że zabawka dla maluchów zainteresuje również moje córki, pięcio- i siedmiolatkę. Budowanie z Gigantów nie stanowi dla nich żadnego wyzwania, bo elementy doskonale się ze sobą łączą, łatwo się odczepiają (poza osiami z kołami, przy których trzeba się wykazać nieco większą siłą) i są duże. To właśnie olbrzymie rozmiary sprawiły, że córki z miejsca zachwyciły się Gigantami. W kilka minut mogą z nich stworzyć imponujące budowle dla swoich zabawek lub pojazdy, którymi mogą je wozić. Wystarczy chwila, by z kilkunastu klocków wznieść mur chroniący przed atakiem dinozaurów, naprędce skonstruować siedzisko dla lalki, która nie sięga do stołu podczas podwieczorku czy zbudować ściankę działową na środku pokoju, kiedy zazwyczaj najukochańsza siostra na świecie jest tymczasowo najgorszą siostrą pod słońcem. Przed nami budowa straganu, jaskini dla pluszowego niedźwiadka i labiryntu, ale nowe pomysły pojawiają się każdego dnia. Jedynym ograniczeniem jest – jak zwykle w przypadku zabaw klockami – dziecięca wyobraźnia.
Wielkim plusem klocków Gigantów jest możliwość zabawy na świeżym powietrzu bez ryzyka zgubienia elementów. Klocki są bardzo duże i w mocnych kolorach, więc nie znikną w trawie albo w klombie, a nawet jeśli zostawimy je na noc pod gołym niebem, nic im się nie stanie. Plastik naprawdę dużo wybacza.
Czy klocki Giganty są dla każdego? I tak, i nie. Tak, bo są świetnie wykonane, pozwalają tworzyć naprawdę duże konstrukcje w krótkim czasie i dają naprawdę duże pole do popisu dla dziecięcej wyobraźnie. Nie, bo zajmują dużo miejsca i mogą przytłoczyć malutki pokoik (chyba że zdecydujecie się na mniejszy zestaw). Klocki są standardowo zapakowane w zwykły karton, dlatego ich przechowywanie nastręcza pewnych trudności. Oczywiście po każdej zabawie można je układać w zgrabną kostkę i wkładać do kartonu, ale umówmy się – komu by się chciało? Mnie nie, a co dopiero dzieciom. U nas klocki leżą najczęściej pod schodami na antresolę zgrupowane w kilku wieżach – wtedy zajmują mniej miejsca niż wciśnięte w kąt luzem. Wynoszenie ich do ogrodu oznacza zawsze kilka rundek po schodach, bo nie da się ich wziąć na raz, ale biorąc pod uwagę korzyści z zabawy na świeżym powietrzu, to niewielki koszt, który zawsze jestem gotowa ponieść.
Klocki Giganty znajdziecie w sklepie www.klocki.edu.pl: TUTAJ zestaw 141-elementowy, a TUTAJ zestaw 65-elementowy.
Dzisiejszy wpis jest drugą z kolei recenzją ulubionych klocków naszych dzieci. O klockach magnetycznych Kooglo, którymi bawi się Lenka i jej młodszy brat Leoś, przeczytacie TUTAJ.