Kiedy ma się kilkanaście lat i już jakiś czas temu wyfrunęło się spod opiekuńczych skrzydeł rodziny, łatwo się zranić. Bolą pierwsze związki, boli przyjaźń, nie mówiąc już o bólu niedopasowania. Hélène, bohaterka powieści graficznej Isabelle Arsenault i Fanny Britt pt. Jane, lis i ja wydanej przez Kulturę Gniewu, cierpi z powodu odrzucenia przez rówieśników. Bolesne dojrzewanie to chętnie eksploatowany w literaturze motyw, dlatego twórcom łatwo otrzeć się o banał czy popaść w rutynę skojarzeń. Jane, lis i ja zachwyca w warstwie wizualnej, ale co z samą treścią?
Hélène jest ładną i inteligentną dziewczyną, ale ma pecha, bo koleżanki i koledzy ze szkoły zrobili z niej kozła ofiarnego. Pod wpływem ich złośliwych komentarzy i pełnych pogardy napisów na szkolnych ścianach dziewczynka nabiera fałszywego przekonania na temat swojego wyglądu. Czuje się gruba, co w kręgach rówieśników jest synonimem głupiej, gorszej i niepotrzebnej. Żeby zagłuszyć myśli na temat wagi, Hélène chętnie sięga po „tanie malinowe landrynki w sklepie na rogu”, „kilka karmelków” czy „dwukolorowe lody włoskie z polewą czekoladową”, które może i przynoszą chwilowe ukojenie, ale w dalszej perspektywie wpędzają ją w jeszcze większe poczucie winy. Hélène szuka ucieczki od swoich problemów również w literaturze; kiedy czyta, wznosi wokół siebie niewidzialny mur, który chroni ją przed kolejnymi złośliwymi atakami. Jednak Dziwne losy Jane Eyre Charlotte Brontë powoli dobiegają końca, a Hélène musi stawić czoła rzeczywistości i przeżyć kilkudniowy wyjazd na szkolny obóz…
Gdyby Hélène zmagała się z prawdziwą nadwagą, zachowanie jej rówieśników można by – z trudem, ale jednak – w minimalnym stopniu zrozumieć. Wiadomo, że jeśli grupie brakuje wspólnych pasji i zainteresowań, płaszczyzną porozumienia może stać się wrogość w stosunku do osób, które w jakiś sposób wyróżniają się na tle pozostałych. Hélène jest jednak ładną i zgrabną nastolatką, która nie potrafi się bronić – dlatego okrucieństwo jej szkolnych kolegów jest tym bardziej niepojęte. Autorki komiksu Jane, lis i ja poruszyły kwestię wykluczenia na bazie nieistniejących przesłanek i niezwykle kruchej psychiki dorastającego człowieka, który prędzej uwierzy w stek bzdur wypowiedzianych przez rówieśników niż obiektywne zdanie dorosłego. Wyrok wydany przez kolegów ze szkoły jest wiążący.
Podobnie jak w przypadku komiksu Rufus. Wilk w owczej skórze Bartosza Sztybora i Agnieszki Świętek (TUTAJ recenzja), tak i w Jane, lisie i mnie ofiara nawiązuje więź z inną ofiarą, a elementem scalającym więź jest cierpienie. Może to i marny punkt wyjścia do zawarcia przyjaźni, ale uświadamia, że nikt nigdy nie jest na świecie zupełnie sam. Dość banalne rozwiązanie konfliktu w komiksie Jane, lis i ja trochę mnie rozczarowało, wątek lisa zupełnie mnie nie przekonał (sprawdził się natomiast jako kolorystyczne dopełnienie warstwy graficznej), jednak nie czuję się oszukana. Celne i ironiczne obserwacje Hélène na temat otaczającej rzeczywistości, ciekawie prowadzona narracja (nie tylko ze względu na równolegle opowiadaną historię Jane Eyre), a także odmalowany z czułością portret matki nastolatki, która jest cichym bohaterem własnej rodziny, sprawiają, że za kilka lat z przyjemnością podsunę tę powieść graficzną moim córkom. Ku pokrzepieniu serc i jako wysmakowaną ucztę dla oczu.
TYTUŁ: Jane, lis i ja
SCENARIUSZ: Fanny Britt
RYSUNEK: Isabelle Arsenault
LICZBA STRON: 100
OPRAWA: twarda
FORMAT: 20 × 26 cm
WIEK: 10+
WYDAWNICTWO: Kultura Gniewu
ROK WYDANIA: 2018