Chociaż w hotelu Winterhouse trwają właśnie przygotowania do Bożego Narodzenia, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sięgnąć po książkę Bena Gutersona o każdej innej porze roku. Wciągająca historia, dobrze napisana i w dodatku – co zdarza się rzadko w przypadku kilkusetstronicowych powieści dla nieco starszych odbiorców – atrakcyjnie zilustrowana, broni się zawsze i wszędzie.

Jedenastoletnia Elizabeth od siedmiu lat mieszka z wujostwem, którzy sprawują nad nią opiekę po śmierci rodziców. Oprócz dramatycznych okoliczności, które ich połączyły, ta trójka nie ma ze sobą nic wspólnego; ciotka i wuj dają wręcz odczuć dziewczynce, że jej obecność jest dla nich ciężarem. Nic dziwnego, że kiedy dostają tajemniczą propozycję wysłania Elizabeth na czas Bożego Narodzenia do opłaconego z góry hotelu gdzieś daleko w górach, przystają na nią bez wahania. Dziewczynki, rzecz jasna, nawet nie pytają o zdanie. Na szczęście dla Elizabeth hotel Winterhouse nie tylko nie przypomina domu starców skrzyżowanego z zakładem dla dzieci z Mrocznych materii, czego się obawiała, ale jest prawdziwym rajem na ziemi: przytulnym, eleganckim i uroczo staromodnym. Jeśli dodać do tego uprzejmy personel, szafę wypełnioną ubraniami w rozmiarze dziewczynki i towarzystwo sympatycznego rówieśnika, który – podobnie jak Elizabeth lubi łamigłówki i zabawy słowne – mamy obraz pełni szczęścia. Okazuje się jednak, że stary hotel skrywa mroczną tajemnicę, a małżeństwo w czerni rzeczywiście coś knuje. Elizabeth razem z nowym kolegą muszą się wykazać nie lada sprytem, odwagą i umiejętnościami, żeby ocalić hotel przed wrogim przejęciem przez mroczne siły, a przy tym nie postradać życia.
Zanim napisał swoją pierwszą książkę, Ben Guterson przez ponad dekadę pracował jako nauczyciel w szkole średniej, a później przez kilka lat piastował stanowisko kierownicze w firmie Microsoft. Gdyby nie córka, która dopominała się dalszych losów bohaterki, którą naprędce powołał do życia podczas wspólnego rysowania w plenerze, Hotel Winterhouse, a później także dwa kolejne tomy cyklu: Sekrety hotelu Winterhouse oraz The Winterhouse Mysteries (jeszcze niewydany), pewnie nie ujrzałyby światła dziennego. Debiut Gutersona nie zaskakuje oryginalnością, bo autor czerpie pełnymi garściami z repertuaru ogranych motywów (takich jak np. dziecko wychowywane przez nieczułe wujostwo, nieuświadomiona moc czy przywracanie umarłych do życia), poza tym od początku przedstawia poszczególnych bohaterów w sposób jednoznacznie sugerujący ich dobre lub niecne zamiary. A jednak Hotel Winterhouse to bardzo przyjemna, lekka i wciągająca lektura. Składają się na nią przyzwoity styl (oraz dobre tłumaczenie Anny Anity Wichy), dynamiczne tempo akcji i umiejętnie budowane napięcie. Dodatkową atrakcją dla wszystkich miłośników książek jest mocno zarysowany wątek biblioteki i poszukiwania tajemniczej księgi, z kolei fani gier słownych docenią zabawę z tytułami rozdziałów. Spędziłam kilka naprawdę miłych wieczorów w hotelu Winterhouse, chłonąc niezwykłą atmosferę miejsca, w którym czas się zatrzymał, i chociaż czuję pewien niedosyt, bo autor pozostawił kilka wątków niedomkniętych (trudno jednoznacznie stwierdzić, czy celowo czy z braków warsztatowych), przeważa uczucie błogiej literackiej sytości.





TYTUŁ: Hotel Winterhouse
AUTOR: Ben Guterson
TŁUMACZENIE: Anna Anita Wicha
ILUSTRACJE: Chloe Bristol
LICZBA STRON: 384
OPRAWA: twarda
FORMAT: 14,5 × 21 cm
WIEK: 8+
WYDAWNICTWO: Dwukropek
ROK WYDANIA: 2018
Wygląda nam na wciągającą lekturę;) A tu DD za pasem;)