Pija Lindenbaum to jedna z najciekawszych współczesnych szwedzkich autorek. W swoich książkach dla przedszkolaków z taką samą swobodą porusza kwestię strachu czy tęsknoty co depresji i stereotypów. Nie tylko pisze, ale i ilustruje swoje teksty, dzięki czemu wszystkie jej książki są niezwykle spójne i mocne w przekazie. Patrzy na świat dzieci z ich perspektywy, a jej superczułemu radarowi nie umknie żaden szczegół. Bezbłędnie trafia do małych czytelników, sięgając do znanego im repertuaru sytuacji, emocji i języka, ale daje do myślenia również dorosłym, zachęcając do uważniejszego towarzyszenia swoim pociechom. Zamiast osądzać, pokazuje, zamiast moralizować, niesie pocieszenie. Pozwala dziecku odkrywać świat poprzez doświadczenia i przygody – choćby nawet najdziwniejsze. Jej krótkie i proste teksty w połączeniu z łatwymi w odbiorze ilustracjami mają niebywałą siłę rażenia, nieporównywalną do książek żadnego innego współczesnego twórcy dziecięcego.

Pierwsza książka o lękliwej jedynaczce wzorowanej na samej autorce i jej córce Alvie, Nusia i wilki, ukazała się w Szwecji w 2000 roku. Pija Lindenbaum otrzymała za nią literacką Nagrodę Augusta przyznawaną przez Szwedzkie Stowarzyszenie Wydawców za najlepszą książkę dla dzieci. Na polskim rynku Nusia zadebiutowała w 2007 roku za sprawą wydawnictwa Zakamarki w pierwszym roku jego działalności. Od tamtego czasu ukazało się 11 innych tytułów szwedzkiej autorki: kolejne części Nusi, Igor i lalki (2009), Filip i mama, która zapomniała (2010), Zlatanka i ukochany wujek (2012), Sonia śpi gdzie indziej (2013), Pobawimy się? (2014), Lubię Leosia (2016), Doris ma dość (2016) i Pudle i frytki (recenzja na blogu) (2017).

Nusia i wilki

Nusia wybiera się ze swoją grupą przedszkolną na wycieczkę do pobliskiego lasu. Grzecznie idzie w parze z Nilsem, a potem kurczowo trzyma się pani Soni i ani myśli o głaskaniu obcego psa (bo może ugryźć) albo przeskakiwaniu przez strumyk (bo można obetrzeć kolano albo zamoczyć spodnie). Na miejscu, zachęcona przez pana Radzia, szuka ładnych liści. To dobre, bezpieczne zajęcie, dlatego oddaje mu się bez reszty. Jest tak pochłonięta przeczesywaniem leśnego runa, że nie zauważa, jak jej grupa się oddala. Kiedy orientuje się, że została sama, jest już za późno. Przyjazny przed chwilą las zmienia się nie do poznania, a zza drzew zaczynają na nią łypać żółte ślepia wilków. Zamiast szukać ucieczki, dziewczynka od razu składa broń: „– NO DALEJ, wyłaźcie! – woła Nusia. – Jestem dziecko, które zgubiło swoje przedszkole!”. Wilki powoli wynurzają się z leśnej gęstwiny i każą jej opuścić swój las. Nusia, której – o dziwo! – nie sparaliżował strach, rezolutnie pyta je o drogę powrotną, a kiedy okazuje się, że wilki nie potrafią jej pomóc, proponuje im… wspólną zabawę. 

Nusia i wilki to w gruncie rzeczy kolejna reinterpretacja baśni o Czerwonym Kapturku. Tym razem zagubioną w lesie dziewczynkę i wilka (a nawet kilka) wzięła na tapet czołowa współczesna szwedzka autorka książek dla dzieci. W odróżnieniu od poprzedników Pija Lindenbaum dostrzegła w spotkaniu dziewczynki z wilkami szansę na przemianę i rozwój, a nie tylko ryzyko i niebezpieczeństwo. Zahukane, bojące się wszystkich i wszystkiego dziecko, które nauczyło się (albo które nauczono?) funkcjonować w wybudowanym wokół siebie kokonie bezpieczeństwa, nagle staje twarzą w twarz z zagrożeniem i jest zdane tylko na siebie. W pierwszym odruchu Nusia zdradza się przed wilkami ze swoją bezradnością, ale kiedy okazuje się, że zwierzęta wcale się na nią nie rzucają z zębami i pazurami, opuszcza ją strach i dziewczynka daje się poznać jako wspaniała animatorka: organizuje „dobrym pieskom” rozrywki, pilnuje, by wysikały się po obiedzie i śpiewa im do snu smutne piosenki. Nietypowe okoliczności dały Nusi okazję do skonfrontowania się z własnymi obawami i lękami. Dziewczynka wyszła z próby zwycięsko: pewniejsza siebie, z większym apetytem na życie i na przygody. Jak na przykład wejście na dach zabawowego domku na przedszkolnym podwórku. 

Czy Nusia naprawdę spotkała wilki i spędziła noc w lesie? Wydaje się nieprawdopodobne, żeby przedszkolni opiekunowie, nie mówiąc już o rodzicach dziewczynki, dopuścili do takiej sytuacji. Opowieść o Nusi jest jednak wiarygodna pod względem psychologicznym, bo Pija Lindenbaum przyjmuje w swoich książkach dziecięcą perspektywę, a z punktu widzenia kilkulatki kilkanaście minut niepokoju trwa całą wieczność.

 

Nusia i baranie łby

Wakacje w ciepłym kraju, hotel z basenem i brak kontroli ze strony dorosłych. Czego więcej może sobie życzyć dziecko? A jednak Nusia wcale nie jest szczęśliwa: nie ma ochoty na kąpiel ani na opalanie, całe dnie spędza pod parasolem, ściskając w rękach wiaderko. Chciałaby budować zamki z piasku, ale w hotelu nie ma piaskownicy, a rodzice wolą leżeć nad brzegiem basenu niż iść z córką na plażę. Dlatego Nusia idzie tam sama. Kopie tunele, robi dołki, ale nie może przestać myśleć o małych, białych chmurkach, które dostrzegła na leżącej w pobliżu wysepce. Wreszcie ciekawość bierze górę i dziewczynka podpływa do kupki piasku ledwo wystającej z morza. To, co z daleka wyglądało jak chmurki, okazuje się pięcioma sfatygowanymi od upału owieczkami. Nusia zarządza błyskawiczną akcję ratunkową: chłodzi je, suszy, doi i karmi, a potem namawia do przepłynięcia na drugą stronę, kusząc smakołykami. Mimo że głodne, owce nie są zachwycone propozycją, bo nie lubią się moczyć, Nusia jest jednak nieugięta: „Nie marudźcie, wszystkie owce pływają!”. A kiedy udaje jej się postawić na swoim i owieczki przebierają w wodzie patykowatymi łapkami, stwierdza z satysfakcją: „I co, nie jest chyba tak strasznie?”.

W ogólnym zarysie wymarzone wakacje dzieci i dorosłych wyglądają podobnie, ale diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Pija Lindenbaum, jako wytrawna obserwatorka relacji miedzy dziećmi i dorosłymi, doskonale portretuje zderzenie oczekiwań dwóch stron. Nusia chętnie poszłaby na plażę budować zamki z piasku, ale jej rodzice wolą zalec nad brzegiem basenu, pilnie pracując na kolejne odcienie letniej opalenizny. Autorka nie rzuca oskarżeń pod adresem dorosłych, jednak wyraźnie widać, jak rozkładają się jej sympatie. Moje córki zaśmiewają się przy Nusi i baranich łbach do łez, ale mnie jako rodzica ta książka uwiera jak kamyk w bucie. Protekcjonalny ton, z jakim Nusia zwraca się do owiec, to nic innego jak moje klepane bez zastanowienia formułki o „innych dzieciach”: inne dzieci jedzą warzywa, inne dzieci o tej porze już śpią i tak dalej. Pija Lindenbaum przypomina, że inne dzieci nie istnieją, są tylko nasze dzieci: wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. I nawet jeśli inne dzieci lubią pływać w basenie, a ja marzę o opalaniu, raz na jakiś czas powinnam zejść z leżaka i wziąć do ręki łopatkę. Bo jeśli ja tego nie zrobię, to dziecko znajdzie sobie inne towarzystwo. A co jeśli zamiast baranich łbów spotka zakute pały?

Nusia i bracia łosie

Nusia ma cały pokój i wszystkie zabawki tylko dla siebie. Z nikim nie musi się dzielić, nikt nie robi bałaganu w jej rzeczach ani nie puszcza głośnej muzyki. Kiedy ma ochotę na towarzystwo, do szczęścia w zupełności wystarcza jej Nils, kolega z przedszkola, i kuzyni, którzy raz na jakiś czas u niej nocują. Wiadomo, czego się można po nich spodziewać – a Nusia bardzo sobie ceni spokój i stabilizację. Pewnego dnia, kiedy dziewczynka wraca do domu po nieudanej zabawie w większej grupie dzieci, na klatce przed swoim mieszkaniem zauważa trzy łosie. Korzystając z okazji, dziewczynka zaprasza je do siebie w charakterze braci, kusząc miękkimi dywanami i możliwością gry w piłkę. Cierpliwość dziewczynki zostaje wystawiona na próbę, jeszcze zanim łosie wysiądą z windy…

W odróżnieniu od kolegów, których można sobie samodzielnie wybrać, rodzeństwo po prostu któregoś dnia zjawia się w domu i trzeba je przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza. System reklamacji i zwrotów nie istnieje. Trzeba zacisnąć zęby i robić dobrą minę do złej gry. Może się oczywiście zdarzyć, że brat czy siostra będą najlepszymi na świecie kompanami, ale często dzieje się coś zupełnie odwrotnego. Nusia, której czasem doskwiera samotność i zbyt duży ład w pokoju, fantazjuje o młodszym lub starszym rodzeństwie. Pewnego dnia Nusia ma niebywałą okazję przekonać się na własnej skórze, jak wyglądałoby jej życie ze starszymi braćmi. Że łosiami? Nie szkodzi, na pewno nie różnią się od ludzkich braci. Początkowa ekscytacja szybko ustępuje miejsca rozczarowaniu, niezadowoleniu, a wreszcie złości. Dziewczynka, która przez całe dotychczasowe życie wypracowała sobie własne rytuały i przyzwyczajenia, staje twarzą w twarz z nieokrzesanymi, rechoczącymi samcami, które wszystko robią nie tak. Boleśnie uświadamia sobie, że nie zawsze to, o czym marzymy, jest tym, co rzeczywiście sprawi nam przyjemność. Na szczęście dla dziewczynki bracia łosie szybko się nudzą młodszą siostrą i jej opiekuńczymi zapędami i uciekają na mróz. Pozostawiają za sobą bałagan, bobki i uczucie niewymownej ulgi, że niektóre decyzje można cofnąć.

Nusia się chowa

Koleżanka Nusi z bloku, Helenka, nie chodzi do przedszkola, bo zabrakło dla niej miejsca w placówce. To dlatego dziewczynką oraz dwójką innych dzidziusiów opiekuje się na co dzień Puma – młoda, sympatyczna dziewczyna, która potrafi rysować tatuaże na rękach i ciągle zaskakuje nowymi kolorami paznokci. Nusia chętne odwiedza Helenkę i maluchy, bo lubi przebywać w towarzystwie Pumy. Pewnego dnia podczas zabawy z maluchami jedno z dzieci wyślizguje się Nusi z rąk i nabija sobie guza. Zaniepokojona płaczem Puma wpada do pokoju i krzyczy na Nusię: „NO I COŚ TY ZROBIŁA!?”. Spanikowana Nusia bez słowa ucieka z mieszkania koleżanki i chowa się w garderobie, żeby w ciszy i samotności przetrawić swój smutek i strach.

Dzieci przeważnie chcą dobrze, ale czasem im nie wychodzi. Nusi nie wyszło podwójnie, bo nie tylko zignorowała prośbę swojej ulubionej Pumy, żeby nie przeszkadzać maluchom podczas drzemki, lecz także niechcący wyrządziła krzywdę jednemu z nich. Złapana na gorącym uczynku, w stanie najwyższego stresu instynktownie reaguje ucieczką. W ukryciu rozpamiętuje niebezpieczne zdarzenie, a pobudzona adrenaliną wyobraźnia podpowiada jej coraz czarniejsze scenariusze. Gonitwę myśli przerywa dzwonek do drzwi – to Puma. Czy będzie zła? Czy powie tacie o tym, co zrobiła Nusia? Czy dziecku nic się nie stało? Pija Lindenbaum portretuje dziecięcy strach i niepokój w tak wiarygodny sposób, że nawet mnie trzęsą się z emocji ręce, a serce zaczyna bić szybciej niż zwykle. Przypominam sobie moje dziecięce wybryki i strach przed gniewem rodziców i – nawet jeśli przez ułamek sekundy Nusi za złe, że nie posłuchała opiekunki i obudziła maluchy – od razu jej wybaczam, bo wiem, że jej własne emocje już ją wystarczająco ukarały. Nie trzeba już nic więcej dodawać. Chyba że „Zejdziesz do nas na lody? – pyta Puma. – I powiesz mi, co ci narysować na ręce”. Puma trzyma w rękach maluchy, jeden z nich ma na czole plaster, pod którym pulsuje guz. Tylko guz! Tak naprawdę nic strasznego się nie stało. Puma, podobnie jak Nusia, zadziałała pod wpływem emocji. Zanim zdążyła sprawdzić, co się tak naprawdę wydarzyło, krzyknęła, zanim pomyślała, słowa same wyrwały jej się z gardła. Kiedy ochłonęła, poszła sprawdzić, co z Nusią. Bo guza widać, ale rany wyrządzone przez słowa są niewidzialne i łatwo je przeoczyć. Pijo Lindenbaum, to chyba Twoja najpiękniejsza książka. 

TYTUŁ: Nusia i wilki / Nusia i baranie łby / Nusia i bracia łosie / Nusia się chowa
TEKST: Pija Lindenbaum
TŁUMACZENIE: Katarzyna Skalska
ILUSTRACJE: Pija Lindenbaum
LICZBA STRON: 36 / 36 / 36 / 28
OPRAWA: twarda
FORMAT: 22 × 26,5 cm
WIEK: 3+
WYDAWNICTWO: Zakamarki 
ROK WYDANIA: 2007 / 2008 / 2008 / 2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *