Podobnie jak Mary Poppins, przywiał ją wiatr. Jej nagłe i niespodziewane pojawienie się w sennym Grajdołku zapoczątkowało szereg zmian, w wyniku których życie mieszkańców nabrało rumieńców. Za pomocą kilku zręcznych czarów zagrała na nosie oszustom, zbeształa leniów, zmotywowała niedowiarków i splotła ze sobą losy dwojga samotników. Najnowsza powieść Justyny Bednarek pt. Babcocha to ponadczasowa baśń, która przywraca wiarę w ludzi. A przy tym bawi do łez!

Babcocha Justyna Bednarek Daniel de Latour

Babcocha pewnego dnia po prostu pojawiła się w Grajdołku razem z walizką pełną tajemniczych mazideł, zamieszkała w starej, opuszczonej chacie i szybko zawarła znajomość z Orzechowym Lichem. Pyzata, z pypciem na nosie i ciasno upiętym koczkiem wyglądała naprawdę poczciwie, jednak szybko wzbudziła podejrzenia niektórych mieszkańców Grajdołka. No bo czy porządne staruszki płacą w sklepie żołędziami, gadają z duchami i wyją do księżyca jak wilki? Wielu wolało mieć ją na oku, ale już na przykład taka Bernadetta, córka owdowiałego młynarza, który zamiast zająć się wychowaniem dziecka popijał sok malinowy, a za butelki zwrotne kupował jeszcze więcej soku malinowego, sama szukała jej towarzystwa. Sklepowa Renata zawdzięczała jej nowy telewizor, kolarz z biblioteki w Bukowsku pierwsze miejsce w lokalnym wyścigu, a sołtys i sprzedawca wybawienie od felernej złotej rybki rodem z Chin. Babcocha zjawiła się w Grajdołku tylko na chwilę, ale zdążyła zrobić w nim wiele dobrego. Dała nauczkę tym, którzy mieli na sumieniu różne grzeszki, naprowadziła na dobrą drogę tych, którzy zbłądzili, innym pomogła przetrwać trudne chwile. A kiedy uznała, że wszystko wskoczyło na odpowiednie tory, dosiadła szarej chmury i poleciała Licho wie dokąd. 

Babcocha składa się z 54 króciutkich mniej lub bardziej powiązanych ze sobą rozdziałów. Główną osią opowieści jest znajomość Babcochy z Bernadettą i stopniowa przemiana młynarza Antoniego, ale dzięki licznym wątkom pobocznym poznajemy również codzienność innych mieszkańców miasteczka, a także przygody samej Babcochy. Książkę Justyny Bednarek czyta się z uśmiechem na twarzy od pierwszej do ostatniej strony, bo humor i poziom absurdu osiągnęły w Babcosze imponujące stężenie. Lądowanie UFO na stodole, indyki deklamujące Dzieła zebrane Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego czy kilometrowy włos rodowy na brodzie to tylko próbka możliwości autorki. Nie przypominam sobie innych utworów polskich autorów dla dzieci, które tak bardzo ocierałyby się o stylistykę purnonsensu.

Na „efekt Babcochy” w równej mierze złożyło się poczucie humoru Justyny Bednarek, jak i szalona kreska Daniela de Latoura. Babcocha to zresztą kolejne po skarpetkowej sadze, Pięciu sprytnych kunach i przypowieści O srebrnej łyżce wspólne dzieło tego duetu i wyraźnie widać, że twórcy coraz lepiej się rozumieją. Babcocha kipi kolorami, pełno w niej nieoczywistych zestawień barw, które często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a mimo to tworzą niezwykle spójne uniwersum. Bardzo podobają mi się Latourowskie postacie rysowane lekką, zadziorną kreską, a także nieco komiksowy sposób przedstawiania akcji, dzięki któremu na jednej ilustracji ukazane są jednocześnie różne momenty tej samej historii.

Przeszkadza mi jedynie zbyt mały stopień pisma w książce. O ile w ciągu dnia nie mam kłopotów z odczytaniem drobnego maczku, o tyle wieczorem przy sztucznym świetle muszę rzeczywiście wytężać wzrok. A moja siedmioletnia córka w ogóle nie chce sama czytać z tego powodu Babcochy, mimo że sama historia bardzo jej się podoba. Przypuszczam, że wydawca kierował się względami wizualnymi, bo zdecydowana większość rozdziałów mieści się na jednej stronie, tworząc z towarzyszącymi im ilustracjami rozkładówki. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że w niektórych przypadkach tekst wykraczał poza jedną stronę, można było spróbować znaleźć inne rozwiązanie.

Jestem bardzo ciekawa, czy obiecujące zakończenie, w którym Licho uspokaja smutną Bernadettę, że Babcocha „zawsze wraca. Jeśli się tego bardzo potrzebuje”, sugeruje kolejny tom przygód czarownicy? Mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek doczekamy się kontynuacji, a kto wie, może nawet zeszytu aktywnościowego? I pal licho małe litery, dla Babcochy jestem gotowa na poświęcenia! 

Babcocha Justyna Bednarek Daniel de Latour

Babcocha Justyna Bednarek Daniel de Latour

Babcocha Justyna Bednarek Daniel de Latour

O innych książkach Justyny Bednarek przeczytacie tutaj: Tropem jeźdźca na słoniu, DomWyprawaSerce, Pięć sprytnych kun, Pan Kardan i przygoda z vetustasem, Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych), Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite), Skarpetka na tropie, czyli kto ukradł złoty guzik?

TYTUŁ: Babcocha
TEKST: Justyna Bednarek
ILUSTRACJE: Daniel de Latour
LICZBA STRON: 128
OPRAWA: twarda
FORMAT: 17,5 × 21 cm
WIEK: 5+
WYDAWNICTWO: Poradnia K
ROK WYDANIA: 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *